sobota, 31 maja 2014

Rozdział 14 – To nasz syn.

            Rano o godzinie 6: 45 Drew zrobił nam pobudkę wskakując nam do łóżka. Czy on nie może spać dłużej?
            Ciekawe, po kim on tak wcześnie wstaje, bo na pewno nie po mnie, ani po Justinie.
            Zeszliśmy na dół i zaczęliśmy przygotowywać śniadanie dla małego. Ledwo zjedliśmy śniadanie, a zadzwonił telefon Justina.
            Oczywiście był to Scott, aby przypomnieć nam o dzisiejszym wywiadzie, który miał się odbyć za dwie godziny. Jednak menadżer mojego narzeczonego zażyczył sobie, abyśmy byli tam wszyscy.
            Justin poszedł się ubrać, a ja poszłam wyszykować naszego małego synka. Mały zażyczył sobie, że chce mieć włosy postawione tak jak jego tatuś. Niestety nie mu umiałam zrobić takiej fryzury, więc poszedł z tym do Justina.
            W tym czasie ja poszłam się ubrać. Założyłam na siebie białą sukienkę sięgającą połowy uda na długi rękaw z dużym dekoltem i złotym łańcuszkiem przyszytym do niej. Do tego złote sandały.
            Gdy wyszłam z łazienki zobaczyłam dwóch swoich chłopaków. Obaj mieli identyczne fryzury, jednak byli inaczej ubrani. Jednak każdy z nich wyglądał fantastycznie.
            − Mam wosi, jak tati. <czyt. Mam włosy, jak tata.> - Powiedział zadowolony z siebie Drew.
            − Widzę kochanie. – Powiedziałam z uśmiechem i nachyliłam się do małego, aby pocałować go w policzek.
            − A ja? – Spytał oburzony Justin.
            Przewróciłam oczami i podeszłam do Jusa. Wspięłam się na palce i musnęłam jego dolną wargę delikatnie nia przygryzając.
            − Fuuuj… - Powiedział Drew zasłaniając oczy.
            − Może być? – Spytałam Biebera, na co w odpowiedzi ujrzałam jego szeroki uśmiech. – Mały a tobie tej fuj przypomnę za kilka lat. – Powiedziałam z uśmiechem.
            Nagle pod dom podjechała limuzyna. Justin wziął małego na ręce i wyszliśmy z domu. Zaraz po dojechaniu na miejsce Justin został wezwany do programu.
            − Za chwilę Kenny po Was przyjdzie. – Powiedział z uśmiechem na twarzy mój ukochany.
            Justin opuścił poczekalnię, a ja z Drewem na kolanach usiadłam na jednej z kanap. Oglądaliśmy wywiad z Jusem, gdy na monitorze pokazały się nasze zdjęcia z lotniska i Kanady, gdy szliśmy z Drewem.
            − Justin odkąd te zdjęcia się ujawniły wszyscy się zastanawiają, kim jest ten malec i ta dziewczyna. – Spytała prowadząca.
            − Cieszę się, że zeszłaś na ten temat. Kenny mógłbyś przyprowadzić teraz moje skarby? – Zwrócił się do swojego ochroniarza. – Jednak zanim odpowiem na twoje pytanie. Chciałbym przekazać coś wszystkim swoim fankom. Wiem, że Scott zrealizował nową trasę koncertową, w której przez pół roku miałbym być z dale od domu, ale przez najbliższy rok będzie to niewykonalne. Są osoby, które teraz potrzebują mnie o wiele bardziej tutaj w Los Angeles. Bardzo chciałbym przeprosić za to swoje fanki, ale naprawdę to jest teraz niemożliwe. Chcę załatwić kilka niedokończonych spraw, które tak czekają od trzech lat. – Powiedział mój ukochany.
            W tym samym momencie przyszedł po nas Kenny. Wziął ode mnie Drewa i wszyscy weszliśmy do studia. Mały od razu podbiegł do Justina i wspiął mu się na kolana chowając twarz w jego torsie.
            − Justin, o jakich niedokończonych sprawach mówisz? I co to za malec? – Spytał prowadzący.
            − Ten malec to nasz syn. – Odparł Justin i spojrzał w moją stronę, a za nim wszyscy na mnie spojrzeli.
            − A niedokończone sprawy to ślub, który miał się odbyć trzy lata temu we wakacje, ale przez mój wyjazd nic z tego nie wyszło. – Powiedziałam siadając na kanapie obok swojego narzeczonego.
            − Chyba czegoś tutaj nie rozumiem. – Powiedziała prowadząca. – Jaki ślub miał się odbyć trzy lata temu i czemu Justin mówisz, że to twoje dziecko?
            − Pamiętacie, jak trzy lata temu oświadczyłem się na scenie dziewczynie? – Prowadzący skinęli głowami. – No właśnie później jeszcze jakiś czas moja ukochana spędziła w Stanach i nagle wyjechała. Ślub, wszystko mieliśmy już w trakcie załatwiania, ale niestety musiała wyjechać. Wiedzieliśmy, że to jest najtrudniejsza decyzja w naszym życiu. Trudniejsza od ślubu, bo na dwa i pół roku musiałem stracić wszystko, co kochałem. Amanda wyjechała, bo w dniu naszych zaręczyn zaszła w ciążę a wcześniej obiecałem jej tacie, że nie ważne, w jaki sposób, ale pozwolę jej skończyć szkołę. Niestety z tego powodu musiała wyjechać, bo nie chcieliśmy, żeby to wyszło na jaw do momentu ukończenia przez nią edukacji. Mimo, że co miesiąc odwiedzałem swojego synka to i tak nie jest to samo, co teraz, gdy wiem, że mam go już na zawsze przy sobie. Niestety na jej wyjazd miał jeszcze wpływ pobyt w szpitalu, kiedy walczyła o życie. Jednak cieszę się, że teraz mam ich w końcu przy sobie i możemy wziąć już normalnie ślub. Poza tym muszę teraz na nowo ich przystosować do życia w wielkim mieście. Dlatego nie mogę zorganizować tej trasy w terminie, co mój menadżer by tego chciał. Mamy własne plany i chcę się w końcu nacieszyć tym, że Drew jest już w końcu ze mną. – Powiedział pogodnym tonem mój ukochany.
            − Ok. Dobra rozumiem, że masz syna, chcesz teraz wziąć ślub w końcu ze swoją narzeczoną. Rozumiem, że ona wyjechała, żeby chronić wasze dziecko i ukończyć normalnie szkołę. Tylko, czemu mówisz, że ona przed wyjazdem miesiąc leżała w szpitalu i walczyła o życie? – Dociekał prowadzący.
            − Gdy już wiedzieliśmy o mojej ciąży i na miesiąc przed moim wyjazdem Justin był w trasie koncertowej zostałam zgwałcona i pobita, przez co miesiąc czasu walczyłam o życie swoje i naszego maluszka. Na szczęście Dreedree urodził zdrowy w terminie. – Powiedziałam zdławionym tonem i wzięłam swoje maleństwo na kolana.
            Dopiero teraz prowadzący mogli zobaczyć naszego synka normalnie, bo już się nie chował w Justina torsie. Ciągle było mi ciężko mówić o tym, co się stało w tym mieście trzy lata temu, ale teraz, gdy to w końcu wyznałam zrobiło mi się lżej.
            − Czemu Ty nazywasz go Dreedree, a Justin Drew? – Zapytała prowadząca.
            Spojrzeliśmy po sobie z Justinem i szeroko się do siebie uśmiechnęliśmy.
            − Gdy dowiedzieliśmy się, że będziemy mieli syna, od razu wiedzieliśmy, że damy mu na imię Drew, lecz za nic w świecie nie mogliśmy wymyślić zdrobnienia dla tego imienia. W końcu w dniu, gdy mały się urodził moja mama powiedziała, że mały Dreedree będzie już na zawsze z nami i tak się przyjęło. Wiec Dreedree to zdrobnienie dla imienia Drew. – Powiedział pogodnie Jus.
            − Dużo osób wiedziało o waszym dziecku? – Spytał po chwili prowadzący.
            − Nie. Im mniej osób wiedziało tym lepiej. Jednak mój menadżer ma duże problemy teraz u mojej narzeczonej i Caitlin Beadles. – Powiedział Justin tłumiąc śmiech.
            − Co takiego Scott zrobił, że sobie u was nagrabił? – Spytała się mnie prowadząca.
            − Cóż o Drewie dowiedziało się tylko kilka osób. Byli to: Scott, Kenny, Usher, mama Justina i moi rodzice. Jednak potrzebowaliśmy chrzestnych, których niestety on wybierał. A jego wybór to Selena i Christian Beadles, czyli mój kuzyn. Za to Cait i ja jesteśmy na niego wściekłe, bo wtajemniczył Chrisa w nasz sekret a jego siostry już nie mogłam o tym poinformować, mimo że jest dla mnie, jak siostra. – Odparłam beznamiętnym tonem.
            Tylko Justin wiedział, jak bardzo przeżywałam decyzję jego menadżera. Przecież to z Cait zawsze lepiej się dogadywałam niż z Christianem.

            Niedługo później pozwolili nam wrócić do domu, a tam zastaliśmy już gości.

Pozostaw po sobie pamiatke.
Skomentuj kazdy przecztanz rodzial.
Chciaabzm wam poleciec jeszcze do lekturz bardzo ciekawy blog o Justinie Bieberze http://aslongasyouloveme94.blogspot.com/
Mam nadzieje, ze spodoba wam sie rownie bardzo, jak mi.

1 komentarz: