wtorek, 3 czerwca 2014

Rozdział 15 – Ty mnie jeszcze kochasz?

            Po wywiadzie wróciliśmy do domu, gdzie zastaliśmy gości. Był to oczywiście tata mojego narzeczonego z przyrodnim rodzeństwem Jusa.
            Nasz maluszek oczywiście ciągle chował się w ramionach Justina, więc wzięłam go Justinowi i poszłam z nim na górę.
            Zaraz po mnie przybiegli tam Jazzy i Jaxon, którzy stanęli w drzwiach i obserwowali moją zabawę z Drewem.
            − Możemy się przyłączyć? – Spytała Jazmyn słodkim głosikiem.
            − Dreedree, co ty na to? – Zapytałam swojego synka.
            − Tia. A ti ić do tati. – Odparł mój mały synek.
            − Mały się zgodził, więc możecie z nim tutaj zostać. Poza tym miło mi was w końcu poznać. Jazzy, jak Drew zacznie płakać, albo coś by chciał to zawołajcie. Dreedree dasz mamie buziaka? – Ostatnie zdanie skierowałam do swojego synka.
            Mały wstał z dywanu i podszedł do mnie, po czym nastawił policzek, żebym go pocałowała, więc musnęłam jego policzek i zeszłam na dół.
            Gdy weszłam do salonu Justin szeroko się uśmiechnął i wyciągnął do mnie ręce, żebym się do niego przytuliła. Podeszłam do Jusa i usiadłam obok niego, po czym wtuliłam się w jego ciało.
            − Gdzie mój maluszek?- Spytał z uśmiechem.
            − Bawi się z twoim rodzeństwem. – Powiedziałam opierając swoją głowę na ramieniu Justina.
            − Tato pamiętasz może Amandę? – Spytał Justin z uśmiechem na twarzy.
            − Pamiętam, ale nie rozumiem jednego, co to za dziecko, które naumiane nosiliście na rękach. – Powiedział Jeremy.
            − Tato ten maluch to powód wyjazdu mojej narzeczonej, czyli mój mały synek, który ma dwa i pół roku.
            Jego tata wpatrywał się w nas, jak w obrazek. Nagle usłyszałam płacz swojego dziecka i zerwałam się z kanapy, po czym pobiegłam na górę.
            Gdy wbiegłam do pokoju Drewa, a mój synek siedział na dywanie i płakał. Podeszłam do niego i wzięłam go na ręce. Dopiero teraz zauważyłam, że Dreedree trzyma się za czoło.
            − Co się stało? – Spytałam delikatnym tonem.
            − Drew uderzył się o szafkę. – Powiedział Jaxon.
            − Chodźcie na dół. – Powiedziałam i zeszłam na dół trzymając swojego synka na rękach.
            Gdy Justin nas zobaczył od razu do nas podbiegł i zabrał mi Drewa, który nadal płakał.
            − Dreedree, czemu płaczesz? – Zapytał czułym tonem Jus i zaczął z nim chodzić po domu.
            − Justin mały się uderzył o szafkę w swoim pokoju. – Ku mojemu zaskoczeniu chwila na rękach u Justina poskutkowała tym, że Drew przestał płakać.
            Mój tata miał rację, mały potrzebował ojca przez cały czas. Justin ma w sobie coś takiego, że Drew zachowywał się przy nim całkiem inaczej, niż gdy był sam ze mną.
            Dreedree mocno wtulił się w Justina, gdy usiedliśmy wszyscy w salonie. Tata Justina ciągle przyglądał się nam.
            − Jus wiesz, że ten wasz maluch bardzo przypomina Ciebie, gdy byłeś w jego wieku? – Spytał po chwili Jeremy.
            − Wiem, mama za każdym razem to powtarza, gdy go widzi. – Powiedział z uśmiechem Justin.
            Długo siedzieliśmy i rozmawialiśmy. W pewnym momencie Drew zasnął na rękach Justina, więc poszedł zanieść maluszka do pokoju, gdzie położył go na łóżko.
            − Justin a Ty mnie jeszcze kochasz? – Spytał Jackson, gdy mój narzeczony wrócił do salonu.
            − No pewnie Jackson. Kocham i Ciebie i Jazzy. Skąd Ci przyszedł do głowy pomysł, że mogłoby być inaczej? – Powiedział spokojnym tonem Jus.
            Przyrodni brat Jusa długo się patrzył na Biebsa, po czym odwrócił od niego wzrok i wbił go w podłogę.
            − Myślałem, że jak masz już teraz dziecko to o mnie i Jazzy zapomnisz, i nie będziesz już chciał być naszym bratem. – Powiedział Jackson nadal nie patrząc na Justina.
            Biebs wstał z kanapy i podszedł do blondyna, który siedział na dywanie.
            − Młody to, że mój syn jest w końcu ze mną nie oznacza, że przestanę pamiętać o was. Wręcz przeciwnie teraz z małym będziemy was odwiedzać jeszcze częściej. – Powiedział z uśmiechem mój ukochany.
            − Naprawdę? – Dopytywał Jackson.

            − Tak. – Odparł Jus, a jego młodszy brat skoczył na niego i mocno się do niego przytulił.
_________________________________________________________________________________
Po przeczytaniu skomentuj

Przepraszam Was wszystkich za pomyłkę, ale przez przypadek dodając rozdziały pominęłam jeden. Teraz już skorygowałam swój błąd. Za utrudnienia przepraszam :)

1 komentarz: