wtorek, 13 maja 2014

Rozdział 6 – Czyli już się nie zobaczymy?

            − Oli uspokój się. – Powiedziałam z uśmiechem mocniej przytuliłam się w mocno umięśnione ciało Justina. – Przecież Austin i Justin to normalni ludzie, tak jak ja czy Ty. Tylko z taką różnicą, że zna ich cały świat.
            Moja przyjaciółka trochę się uspokoiła, lecz i tak nadal była bardzo wstrząśnięta ich obecnością.
            − Łatwo Ci tak mówić, bo sama jesteś z Justinem, a twoją rodziną jest Cait i Chris. – Powiedziała Oliwia, gdy odzyskała w końcu głos.
            − Kochana tylko, że ich znam zanim jeszcze stali się sławni. A na Austina jakoś nie reaguje tak, jak Ty. Po za tym mój „kochany” kuzynek ciągle mi powtarza, że on nigdy nie chciał być sławny i wszystkie filmiki tworzył z nudów i do zabawy, a wyszło mu całkiem inaczej. Jednak za nic w świecie nie zamieniłabym moich skarbów. – Powiedziałam patrząc w stronę swojego ukochanego, do którego akurat podbiegł nasz synek.
            Justin wziął małego na ręce i mocno go do siebie przytulił. Kocham tych dwóch moich oszołomów i nie wyobrażam sobie, jakby moje życie wyglądało bez któregoś z nich. Obaj są dla mnie najważniejsi pod słońcem.
            − Amy, czyli już się nie zobaczymy? – Zapytała moja przyjaciółka, gdy wychodziliśmy ze szkoły.
            Niestety wokół nas zebrało się pełno paparazzich, gdy zobaczyli, że Justin ma na rękach naszego maluszka. Drew w tym czasie zaczął płakać, na co Justin przytulił go mocniej do siebie.
            Moi chłopcy wsiedli do van’ a Chrisa razem z Ryanem i Chazem, natomiast Cait, Austin, Oliwia i ja jechaliśmy samochodem mojej przyjaciółki.
            Gdy dojechaliśmy do mojego domu Oliwia chciała jechać już do swojego domu.
            − Oli proszę nie jedź teraz. Chodź do mnie, bo nie wiem, kiedy znów będziemy mogły się zobaczyć. – Powiedziałam patrząc proszącym wzrokiem na swoją przyjaciółkę.
            Niechętnie się zgodziła, bo sama zdawała sobie sprawę, że nie prędko znów się spotkamy.
            Weszliśmy do domu moich rodziców. I co zastałam? Moi dwaj mężczyźni siedzieli przed telewizorem i grali na PS3.
            − Drew a obiad zjadłeś, że bierzesz się za granie? – Spytałam mierząc surowym wzrokiem obu oszołomów.
            − Twoja mama powiedziała, że mam go czymś zająć i tylko to mi przyszło do głowy. – Powiedział mój narzeczony.
            Justin leżał na kanapie z nogami na oparciu i głową skierowaną w dół. Dziwię mu się, że on umie w takiej pozycji grać.
            − Jesteście niemożliwi. A gdzie Chris i reszta? – Powiedziałam, gdy zauważyłam, że nie ma mojego „wspaniałego” kuzyna.
            − Na ogrodzie. Rozpalają grilla. Kochanie, a co robimy wieczorem? – Po ostatnich słowach usiadł normalnie na kanapie i spojrzał na mnie z podniesioną w górę brwią.
            − Ja się biorę za pakowania a Ty nie wiem. Możesz wykąpać i położyć spać Dreedree. – Powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
            Mój ukochany przytaknął i powrócił do gry z naszym małym synkiem. Austin poszedł do Chrisa, Chaza i Ryana na ogród. Natomiast ja zabrałam dziewczyny na górę, gdzie siedziałyśmy i długo rozmawiałyśmy.
            Nagle zadzwonił telefon mojej przyjaciółki. Jej mina od razu sugerowała, że nie zapowiada się najlepiej. Chwilę po zakończonej rozmowie widziałam, jak w jej oczach zbierają się łzy. Od razu do niej podeszłam i przytuliłam mocno do siebie. Dziewczyna długo nic nie mówiła tylko płakała w moje ramię.
            − Konrad właśnie ze mną zerwał przez telefon. – Powiedziała z płaczem, gdy w końcu odzyskała głos.
            Oliwia mówiła w języku polskim, więc moja kuzynka nie mogła jej zrozumieć. Przetłumaczyłam Cait całą wypowiedź Oli, na co ta również przytuliła się do mojej przyjaciółki.

            − Kochana nie płacz. Masz mnie. Poza tym ten frajer nie jest wart twoich łez. Jeśli nie umie Ci tego powiedzieć prosto w twarz to nie ma co marnować na takiego łez. Oliwia wiem, że jutro wyjeżdżam, ale przecież możemy dziennie rozmawiać przez Internet. Nawet możesz mnie odwiedzać w Stanach. Oli spójrz na mnie. – Wtedy dziewczyna podniosła swój wzrok i spojrzała w moje oczy. – Jesteś bardzo wartościową dziewczyną i nie przejmuj się palantami takimi, jak Konrad. Zobaczysz za chwilę poznasz kogoś znacznie bardziej wartościowego i znów będziesz moją wesołą Oliwią. – Powiedziałam do swojej przyjaciółki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz