wtorek, 13 maja 2014

Rozdział 4 – Chciałbym wam kogoś przedstawić…

            Chwilę później otworzyły się drzwi do szatni. Jak myślicie, kto przez nie wszedł? Jeśli myślicie, że był to Justin, bądź mój kochany kuzyn Christian to grubo się mylicie. Wszedł przez nie Austin Mahone, który od razu podbiegł do mojej kuzynki i mocno się do niej przytulił. Podniósł nią i zaczął kręcić się z nią wokół własnej osi.
            W momencie, gdy postawił nią na ziemi podbiegł do mnie mój kochany synek i wyciągnął swoje małe rączki, abym go podniosła.
            Kiedyś uduszę Chrisa i Justina. Mały ma już prawie trzy lata a przez tych idiotów ciągle woli być noszony na rękach. Za każdym razem, gdy są w pobliżu ciągle go noszą a później, gdy wyjeżdżają to ja zostaję z problemem i muszę go na nowo oduczać noszenia. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że ledwo zdążę go tego oduczyć a oni znów się zjawiają. To jest naprawdę męczące.
            − Mami, ja ciem pić. <czyt. Mamo, ja chcę pić.> - Powiedział mój mały synek.
            Podeszłam do jednego z wieszaków i ze swojej torebki wyciągnęłam kubek niekapek należący do mojego synka, który wcześniej podał mi Chris na przechowanie. Dałam kubek z napojem Drewowi i poszłam na salę gimnastyczną, gdzie właśnie zaczynał znów śpiewać mój narzeczony.
            Justin spojrzał na dół ze sceny i szeroko uśmiechnął się na nasz widok. Zapomniałam chyba wspomnieć, że w mojej szkole na Sali gimnastycznej była również scena. Umiejscowiona ona była tak jakby w ścianie, choć tak naprawdę było to osobne pomieszczenie, gdyż wchodziło się na nią przez drzwi, które również prowadziły do magazynu sportowego.
            Mój ukochany zaśpiewał kilka piosenek i już miał schodzić ze sceny, kiedy jeszcze raz na nas spojrzał.
            − Cóż nie zejdę stąd dopóki, czegoś nie zrobię. Chciałbym wam kogoś przedstawić. Bez tych osób na pewno dziś nie byłoby mnie tutaj z wami. Cait, Chris Ryan, Chaz zapraszam was na scenę. – Powiedział mój ukochany, chwilę później wszyscy moi przyjaciele znaleźli się na scenie obok mojego ukochanego. – Większość z was wie, że to właśnie są moi najlepsi przyjaciele. Jednak trzy lata temu popełniłem wielki błąd, ale nie tylko ja go popełniłem. Gdybym nie posłuchał wtedy swojego menadżera dziś nie byłbym w Polsce tylko pewnie wygrzewał się gdzieś na słońcu ze swoją małą rodziną. Scott nie wybaczę Ci tego twojego chorego planu. Dreedree możesz przyjść teraz do mnie? – Spytał mój ukochany patrząc w naszą stronę.
            Postawiłam małego na ziemi i mój synek w mgnieniu oka pobiegł do swojego taty. Justin od razu wziął go na ręce i zaczął się z nim kręcić wokół własnej osi.
            − Wiesz mały, że bardzo, ale to bardzo Cię kocham i nie mogę się doczekać, aż wrócisz ze mną do domu? – Zapytał z uśmiechem na twarzy mój ukochany.
            − Teś Cię kosiam tati. A mama teś pojedzie? – Zapytał mój mały Drew.

            − Mały powiesz mi, po kim jesteś taki mądry, bo na pewno nie po swoim chrzestnym. – Zażartował mój ukochany. – Poza tym twoja mama na pewno pojedzie z nami, bo bez niej nigdzie się już nie ruszę. – Odparł pogodnym tonem. – A mówiąc o twojej mamie to idź teraz na chwilę do swojego kochanego wujka Chrisa. – Powiedział podając małego mojemu kuzynowi. – Myszko, możesz tu przyjść do mnie, czy ja mam przyjść po Ciebie? – Zwrócił się do mnie Justin.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz