Chwilę później otworzyły
się drzwi do szatni. Jak myślicie, kto przez nie wszedł? Jeśli myślicie, że był
to Justin, bądź mój kochany kuzyn Christian to grubo się mylicie. Wszedł przez
nie Austin Mahone, który od razu podbiegł do mojej kuzynki i mocno się do niej
przytulił. Podniósł nią i zaczął kręcić się z nią wokół własnej osi.
W momencie, gdy postawił
nią na ziemi podbiegł do mnie mój kochany synek i wyciągnął swoje małe rączki,
abym go podniosła.
Kiedyś uduszę Chrisa i
Justina. Mały ma już prawie trzy lata a przez tych idiotów ciągle woli być
noszony na rękach. Za każdym razem, gdy są w pobliżu ciągle go noszą a później,
gdy wyjeżdżają to ja zostaję z problemem i muszę go na nowo oduczać noszenia.
Najlepsze w tym wszystkim jest to, że ledwo zdążę go tego oduczyć a oni znów
się zjawiają. To jest naprawdę męczące.
− Mami, ja ciem pić.
<czyt. Mamo, ja chcę pić.> - Powiedział mój mały synek.
Podeszłam do jednego z
wieszaków i ze swojej torebki wyciągnęłam kubek niekapek należący do mojego
synka, który wcześniej podał mi Chris na przechowanie. Dałam kubek z napojem Drewowi i poszłam na salę gimnastyczną, gdzie właśnie zaczynał znów śpiewać mój
narzeczony.
Justin spojrzał na dół
ze sceny i szeroko uśmiechnął się na nasz widok. Zapomniałam chyba wspomnieć,
że w mojej szkole na Sali gimnastycznej była również scena. Umiejscowiona ona
była tak jakby w ścianie, choć tak naprawdę było to osobne pomieszczenie, gdyż
wchodziło się na nią przez drzwi, które również prowadziły do magazynu
sportowego.
Mój ukochany zaśpiewał
kilka piosenek i już miał schodzić ze sceny, kiedy jeszcze raz na nas spojrzał.
− Cóż nie zejdę stąd
dopóki, czegoś nie zrobię. Chciałbym wam
kogoś przedstawić. Bez tych osób na pewno dziś nie byłoby mnie tutaj z
wami. Cait, Chris Ryan, Chaz zapraszam was na scenę. – Powiedział mój ukochany,
chwilę później wszyscy moi przyjaciele znaleźli się na scenie obok mojego
ukochanego. – Większość z was wie, że to właśnie są moi najlepsi przyjaciele.
Jednak trzy lata temu popełniłem wielki błąd, ale nie tylko ja go popełniłem.
Gdybym nie posłuchał wtedy swojego menadżera dziś nie byłbym w Polsce tylko
pewnie wygrzewał się gdzieś na słońcu ze swoją małą rodziną. Scott nie wybaczę
Ci tego twojego chorego planu. Dreedree możesz przyjść teraz do mnie? – Spytał
mój ukochany patrząc w naszą stronę.
Postawiłam małego na
ziemi i mój synek w mgnieniu oka pobiegł do swojego taty. Justin od razu wziął
go na ręce i zaczął się z nim kręcić wokół własnej osi.
− Wiesz mały, że bardzo,
ale to bardzo Cię kocham i nie mogę się doczekać, aż wrócisz ze mną do domu? –
Zapytał z uśmiechem na twarzy mój ukochany.
− Teś Cię kosiam tati. A
mama teś pojedzie? – Zapytał mój mały Drew.
− Mały powiesz mi, po
kim jesteś taki mądry, bo na pewno nie po swoim chrzestnym. – Zażartował mój
ukochany. – Poza tym twoja mama na pewno pojedzie z nami, bo bez niej nigdzie
się już nie ruszę. – Odparł pogodnym tonem. – A mówiąc o twojej mamie to idź
teraz na chwilę do swojego kochanego wujka Chrisa. – Powiedział podając małego
mojemu kuzynowi. – Myszko, możesz tu przyjść do mnie, czy ja mam przyjść po
Ciebie? – Zwrócił się do mnie Justin.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz