−
Kochana nie płacz. Masz mnie. Poza tym ten frajer nie jest wart twoich łez.
Jeśli nie umie Ci tego powiedzieć prosto w twarz to nie ma co marnować na
takiego łez. Oliwia wiem, że jutro wyjeżdżam, ale przecież możemy dziennie
rozmawiać przez Internet. Nawet możesz mnie odwiedzać w Stanach. Oli spójrz na
mnie. – Wtedy dziewczyna podniosła swój wzrok i spojrzała w moje oczy. – Jesteś
bardzo wartościową dziewczyną i nie przejmuj się palantami takimi, jak Konrad.
Zobaczysz za chwilę poznasz kogoś znacznie bardziej wartościowego i znów
będziesz moją wesołą Oliwią. – Powiedziałam do swojej przyjaciółki.
Oliwia
mocno przytuliła się do mnie i nadal płakała w moje ramię. Wtedy wpadłam na
genialny pomysł. Była jedna rzecz, która zawsze poprawiała nam humor. Nie
ważne, jakiego miałyśmy doła, ale to zawsze się udawało.
−
Dziewczyny poczekacie tutaj na mnie chwilę? – Spytałam proszącym tonem.
Obie
grzecznie skinęły głowami, a ja zbiegłam na dół. Wbiegając do kuchni.
−
Chłopaki chcecie coś do picia? – Zapytałam wyglądając przez okno.
Teraz
już nawet Justin i Dreedree byli na ogrodzie. Mój mały chłopczyk siedział na
huśtawce, a jego dumny tatuś go huśtał. To był naprawdę słodki widok.
− Ja
ciem jogujt tukawkowy. <czyt. Ja chcę jogurt truskawkowy.> - Krzyknął
Drew.
Później
chłopcy przekrzykiwali się w zamówieniach. Któryś chciał kawę, jakiś colę. I
jeszcze kilka innych rzeczy, których już nie pamiętam.
−
Justin to za pięć minut przyjdź po wszystkie zamówienia. – Powiedziałam z
uśmiechem na twarzy.
Mój
narzeczony grzecznie skinął głową, a ja zabrałam się za szykowanie zamówień.
Najpierw
zrobiłam jogurt dla mojego małego synka. Później zaparzyłam kawę i nalałam
napoje dla reszty chłopaków. Wszystko ułożyłam na tacy i czekałam, aż mój
książę z bajki przyjdzie je odebrać.
W tym
czasie zaczęłam robić trzy latte. Gdy kawy miałam gotowe do pucharków nałożyłam
dużą ilość lodów czekoladowo-śmietankowo-truskawkowych. Wszystko polałam dużą
ilością bitej śmietany, sosem czekoladowym, a górę ułożyłam truskawki.
Nagle
przyszedł Justin i spojrzał na ten deser lodowy. Od razu podszedł i zdjął z
jednego z nich truskawkę, którą zaczął mnie karmić.
−
Justin przestań. To nie jest zabawne. Te desery są dla mnie i dziewczyn, bo mamy teraz kryzys miłosny. –
Powiedziałam poważnym tonem.
Mój
narzeczony o mało nie udławił się truskawką, którą właśnie jadł.
−
Księżniczko, jak to? Przecież my jesteśmy razem. Cait i Austin też. Więc, o
czym Ty mówisz? – Zapytał mocno się do mnie przytulając od tyłu.
−
Mówię, o tym, że przed chwilą chłopak rzucił Oliwię przez telefon i to jest ten
nasz kryzys. – Powiedziałam odwracając się do Justina i mocno się do niego
przytulając.
Mój
ukochany odgarnął moją grzywkę z oczu i musnął mój policzek.
−
Dobrze mała to Ty idź na górę, bo zaraz Ci się wszystko rozpuści. Właśnie
słodziłaś moja kawę? – Spytał po chwili.
−
Nie, bo nie pamiętała, dla kogo miała być ta kawa. – Ułożyłam wszystkie rzeczy
na tacy i musnęłam Justina w policzek, po czym wróciłam do dziewczyn.
Cait,
gdy zobaczyła, co przyniosłam złapała się za głowę. W końcu to był nasz
ulubiony deser z czasów dzieciństwa. Wtedy jeszcze wszystko było takie proste.
Byłyśmy razem a teraz muszę wszystko naprawić. Zrobiłam błąd słuchając Scotta i
teraz musiałam go jakoś naprawić.
− Amy
pamiętałaś. – Powiedziała Cait mocno mnie do siebie przytulając.
−
Caitiś, jak bym miała nie pamiętać tego, co jadłam przez pół dzieciństwa ze
swoją najwspanialszą pod słońcem kuzynką. Oli musisz tego spróbować. Od razu
poprawi Ci się humor. Cait pamiętasz, jak to nazwałyśmy, gdy byłyśmy małe? –
Zapytałam z uśmiechem.
− No
pewnie. Kubełek szczęścia. Gdy
byłyśmy małe tak niewiele potrzebowałyśmy do szczęścia. Wystarczyło, że byłyśmy
razem. Wiesz, że od twojego wyjazdu nie jadłam tego deseru. Bez Ciebie on już
nie smakuje tak, jak powinien. – Powiedziała zawiedziona Caitlin.
Wtedy
zobaczyłam, jak na usta Oliwii wkrada się uśmiech po spróbowaniu naszego
deseru. Chwilę później humor całkowicie jej się polepszył.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz