Pół
roku po naszym ślubie urodziłam córkę, której daliśmy na imię Izabella. Nasza
mała Bella rośnie naprawdę szybko, a ze swoim starszym bratem świetnie się
dogaduje.
Drew
oczywiście na początku był zazdrosny, że większość czasu poświęcaliśmy małej,
ale z czasem sam zaczął się o nią troszczyć. Dziś moje dwa skarby są
nierozłączne poza czasem, który nasz syn spędza w szkole.
Tak
Drew miał już sześć last i chodził do szkoły. Tam zaprzyjaźnił się z kilkoma
chłopakami, ale i tak ważniejsza dla niego była opieka nad małą Bellą.
Justin
pojechał w trasę koncertową na trzy tygodnie i za dwa dni powinien już wracać.
Jednak ja już za nim tęskniłam.
Położyłam
dzieci spać a sama siedziałam w salonie i oglądałam film. W pewnym momencie
otworzyły się drzwi wejściowe, w których zobaczyłam Justina.
Na
jego widok szeroko się uśmiechnęłam i rzuciłam mu się na szyję namiętnie go
całując. Mój mąż mocno przyciągnął mnie do siebie i wpił się w moje usta.
−
Tęskniłam. – Powiedziałam opierając swoją głowę o jego klatkę piersiową.
− Ja
za Tobą też. – Powiedział mój książe muskając lekko moje usta. – Idziemy do
sypialni? – Spytał z cwaniackim uśmiechem na twarzy.
− A
bagaże? – Odparłam.
−
Pieprzyć te bagaże do jutra nie uciekną. Trzy tygodnie Cię nie widziałem. –
Powiedział pogodnie i pociągnął mnie za rękę do naszej sypialni.
Tam
zamknął za nami drzwi i od wejścia zaczął mnie rozbierać. Nie byłam mu dłużna i
też ściągałam z niego kolejne części garderoby.
W ten
oto sposób spędziliśmy razem namiętną noc.
*Justin *
Rano gdy wstałem po nieziemskim seksie
z moją cudowną żoną postanowiłem zejść na dół przygotować dla niej śniadanie.
Jednak
w korytarzu zobaczyłem Dreedree i Bellę, którzy bawili się moją torbą podróżną.
−
Dzieciaki a wy, co tutaj robicie? – Spytałem z uśmiechem.
−
Tata! – Krzyknęły moje dzieci z euforią w swoich głosikach i oboje do mnie
podbiegli.
− A
tata ma dla was prezenty. – Powiedziałem podchodząc do plecaka.
Wyciągnąłem
z niego lalkę Barbie dla mojej małej córeczki oraz dla Drewa robota do
składania z klocków lego, które mój maluch tak bardzo lubił.
Moje
dwa skarby mocno mnie przytuliły i każde z nich pocałowało mnie w policzek.
Uśmiechnąłem się do swoich pociech i wstałem w podłogi.
−
Pomożecie mi zrobić śniadanie dla mamy? – Moje skarby przytaknęły i poszliśmy w
trójkę do kuchni.
Gdy
skończyliśmy robić śniadanie, moja małżonka zeszła na dół i szeroko uśmiechnęła
się na nasz widok. Po zjedzeniu śniadania poszedłem jeszcze do swojej torby
podróżnej i wyciągnąłem z niej podłużne pudełeczko.
−
Kochanie zamknij oczy. – Poprosiłem.
Gdy
moja kruszynka zamknęła oczy odgarnąłem jej włosy karku i zapiąłem łańcuszek na
jej szyi, a na nadgarstku bransoletkę. Obie rzeczy były wykonane ze złota a na
zawieszce w kształcie serca były wygrawerowane litery AJDIB, co oznaczało nasze inicjały.
−
Możesz otworzyć oczy. – Wyszeptałem do ucha Amandy.
−
Justin to jest piękne. – Powiedziała z zaszklonymi oczami.
− Tak
jak Ty. – Powiedziałem pogodnie i przytuliłem mocno swoją żonę.
Po
chwili poczułem jej łzy szczęścia spływające po moim nagim obojczyku. Amandę
tak łatwo szło wzruszyć, mimo wszystko kochałem nią całym swoim sercem. Ująłem
jej twarz w dłonie i lekko musnąłem jej usta.
−
Justin ja wczoraj zrobiłam test. – Powiedziałam unikając jego wzroku.
−
Maleńka, jaki test? – Spytał zdezorientowany.
Wzięłam
głęboki oddech i głośno odetchnęłam, nim zaczęłam mu dalej tłumaczyć.
− Z
początku myślałam, że miesiączka spóźnia mi się przez stres spowodowany ślubem,
ale gdy jej nie dostałam drugi miesiąc zrobiłam test ciążowy… - Powiedziałam
patrząc w jego oczy. – Justin będziemy mieli drugie dziecko.
Mój
mąż wstał z huśtawki i wyciągnął do mnie rękę. Gdy stanęłam obok niego podniósł
mnie i zaczął się ze mną kręcić wokół osi.
−
Justin, czyli się cieszysz? – Spytałam, gdy postawił mnie na ziemi.
− No
pewnie skarbie. Dobrze wiesz, że kocham dzieci a z Tobą chcę ich mieć naprawdę
dużo. – Powiedział pogodnie i musnął moje usta.
−
Fuj. – Usłyszeliśmy głos naszego synka, który stanął tuż przy nas.
Justin
wziął małego na ręce, a ja przytuliłam się do moich chłopaków.
−
Kochanie wiesz, że będziesz miał małego braciszka, albo siostrzyczkę? –
Powiedział pogodnie Justin.
Drew
zaczął piszczeć ze szczęścia. W końcu się doczekał, bo od kilku miesięcy się
nas ciągle pytał, kiedy będzie miał rodzeństwo.
− Ja
ciem siościćkę. – Powiedział poważnym tonem mój synuś.
Oboje
z Justinem spojrzeliśmy po sobie zdumieni. Chłopcy na ogół wolą mieć braci,
żeby grać z nimi w piłkę, ale nasz syn chciał siostrę, co mnie zaintrygowało.
−
Kochanie, czemu wolisz siostrę a nie brata? Przecież z bratem będziesz mógł
grać w piłkę. – Powiedziałam zdziwiona.
− Bo
siościćką, będę mógł się opiekować tjak, jak tati Tobą. – Powiedział Drew.
Słodszej
rzeczy nie mogłam usłyszeć od własnego dziecka. Drew był naprawdę słodkim
dzieckiem.
Teraz
przestałam się martwić o to, jak sobie poradzi w roli starszego barta, bo
wiedziałam, że będzie świetny.
Po
powrocie do domu Justin dodał kilka zdjęć z naszego ślubu, na których była cała
nasza trójka, czyli Justin, Drew i ja. Pod jednym ze zdjęć Jus dodał komentarz:
„Niedługo nasza mała rodzinka powiększy
się o kolejnego jej członka.”
Widziałam,
że jest szczęśliwy po informacji, że niebawem znów zostanie tatą. Jednak teraz
wszystko będzie inaczej, bo nasze drugie dziecko tatę będzie miało zawsze przy
sobie, a nie tak, jak Drew przez pierwsze trzy lata swojego życia widział
Justina raz na miesiąc.
Dziś
nadszedł wielki dzień. Nasz Drew od dziś będzie miał prawdziwą pełną rodzinę,
bo z Justinem dzisiaj powiemy sobie sakramentalne tak przed Bogiem.
Moich
dwóch chłopaków kocham tak, jak nikogo innego na świecie. Cieszę się, że w
końcu z Justinem będziemy małżeństwem. Tyle czasu czekałam na ten dzień.
Od
rana moja kuzynka pomagała mi się wyszykować. Tego dnia założyłam długą białą
suknię bez ramiączek. Od biustu do kolan była cała pomarszczona, a niżej było
widać biały tiul. Suknia po lewej stronie od biodra do kolana miała
przyczepione srebrne róże. Do tego moja kuzynka wpięła biały welon w mojego
koka. Na ręce założyłam białe rękawiczki zaczepiane na środkowym palcu
sięgające łokci.
Niedługo
później do mojego dawnego domu w LA przyjechał Justin z naszym synkiem. Chłopcy
byli identycznie ubrani. Obaj mieli czarne garnitury z białymi wstawkami. Włosy
obaj mieli postawione na żelu.
Gdy
Justin mnie zobaczył zaniemówił z wrażenia, a Drew stanął z otwartą buzią.
−
Kochanie zamknij buzię, bo Ci mucha wleci. – Powiedziałam podchodząc do swojego
kochanego synka, który od razu mocno się do mnie przytulił.
− A
ja będę niosij objąćki. – Powiedział zadowolony z siebie Drew.
Zmierzwiłam
lekko włosy swojego synka i podeszłam do swojego narzeczonego i mocno go
przytuliłam.
−
Wyglądasz nieziemsko. – Wyszeptał do mojego ucha, po czym złapał mnie za rękę i
obrócił mnie wokół osi.
− Ty
i Drew również wyglądacie fenomenalnie. – Odparłam z uśmiechem.
Zaraz
po błogosławieństwie ruszyliśmy do kościoła, gdzie miało odbyć się nasze
nabożeństwo.
Na
szczęście nie było żadnych niespodzianek w postaci fanek Justina, które
chciałyby przerwać naszą ceremonię.
W
pewnym momencie podszedł do nas Drew z naszymi obrączkami na czerwonej
poduszeczce, które z Justinem założyliśmy sobie wypowiadając słowa przysięgi.
Niedługo
później ksiądz wypowiedział długo wyczekiwane przez nas słowa.
− A teraz możesz pocałować pannę młodą. –
Kontem oka widziałam, jak Drew zamyka oczy, żeby na to nie patrzeć.
Później
ruszyliśmy do restauracji, gdzie miało się odbyć przyjęcie.
Minęły
dwa miesiące odkąd wróciłam z małym do Los Angeles. Niestety z Jusem mamy teraz
mało czasu dla siebie i dla naszego synka, który ostatnio więcej czasu spędza z
mamą od Justina.
Cóż
jeszcze miesiąc musimy wytrzymać. W końcu właśnie za miesiąc pobieramy się. Już
nie mogę się doczekać. Wracam waśnie z Cait z salonu sukni ślubnych. Po dwóch
tygodniach poszukiwań w końcu znalazłam tą wyjątkową sukienkę.
Wróciłam
do domu zmęczona, lecz gdy zobaczyłam uśmiechniętego Drewa biegnącego do mnie z
wyciągniętymi rączkami od razu się uśmiechnęłam. Przytuliłam mocno do siebie
swoje maleństwo, lecz po chwili poczułam, jak maluch odpycha mnie swoimi
malutkimi rączkami, bo drzwi do naszego domu znów się otworzyły. Tym razem
wszedł przez nie Justin.
Drew
od razu do niego podbiegł, a mój narzeczony wziął go na ręce i zaczął się z nim
kręcić wokół własnej osi. Podeszłam bliżej moich chłopców i przytuliłam się do
nich obojga.
Zabraliśmy
naszego synka do salonu, gdzie siedzieliśmy z Pattie i dużo rozmawialiśmy. Drew
zasnął na kolanach Justina słodko wtulony w swojego tatusia.
Gdy
Pattie wyszła Justin zaniósł nasz skarb do jego pokoju i po chwili wrócił do
mnie. Włączyłam laptop i na pierwszej stronie z wiadomościami od razu mi się
wyświetliło: „Jak Bieber przygotowuje się
do ślubu?” Nagłówek mnie zaciekawił. Zastanawiałam się, czy paparazzi
śledzą nas na każdym kroku, więc włączyłam cały artykuł. „ Z tego, co wiemy to Justina przygotowania
idą pełną parą. Ostatnie kilka tygodni były bardzo pracowite dla naszego
piosenkarza i jego narzeczonej, ponieważ wielkimi krokami nadchodzi ich wielki
dzień, na który czekali kilka lat. Wiemy, że jego narzeczona ostatnio chodziła
po sklepach w poszukiwaniu odpowiedniej sukni na tą wyjątkową okazję, zaś sam
gwiazdor odwiedzał wiele sklepów ze swoim synkiem, aby dopasować garnitury dla
obu panów. Jesteśmy ciekawi, w jakich garniturach zaprezentują się obaj panowie
Bieber. Wszystkiego dowiemy się za miesiąc, gdy już nadejdzie dzień ślubu
Justina.”
Zaśmiałam
się cicho i wyłączyłam komputer, po czym przytuliłam się do Justina i
zaczęliśmy oglądać telewizję.
Ostatnia
noc na zawsze zapadnie w
mojej pamięci. Po trzech latach w końcu powróciłam do dawnej formy.
Teraz
wiem, że mój związek z Justinem nadal jest jedną z najwspanialszych rzeczy,
jaka przytrafiła mi się w życiu.
Rano wstałam przed Justinem i mocno
się do niego przytuliłam. Chłopak drgnął pod wpływem mojego uścisku i
przeciągnął się na łóżku. Gdy otworzył oczy musnęłam jego usta.
Kilka
minut później do naszej sypialni wbiegł Drew i wszedł do naszego między nas
mocno przytulając się do Justina.
− A o
mamie to już zapominasz? – Spytałam udając obrażoną.
Dreedree
spojrzał na mnie, po czym przytulił się do nas. Justin wsparł się na łokciu i
spojrzał na nas z wielkim uśmiechem na twarzy.
−
Cieszę się, że moje dwa największe skarby są już ze mną. A Ty Drew się cieszysz,
że masz w końcu mamę i tatę razem? – Spytał Justin z uśmiechem.
−
Tia, aje ja ciem siościćkę jub bjaciśka. – Powiedział poważnym tonem i założył
swoje małe rączki na piersi.
−
Kochanie nie będziesz miał w tej chwili rodzeństwa. Na razie z tatą musimy
jeszcze załatwić kilka spraw zanim zdecydujemy się na kolejne dziecko. –
Powiedziałam spokojnie.
W
pewnym sensie chodziło mi o to, że najpierw z Jusem chcieliśmy załatwić
wszystkie formalności ze ślubem.
−
Tati ja ciem na basien. – Zażądał nasz maluch.
Justin
uśmiechnął się w jego stronę, po czym położył się na brzuchu a Drewa posadził
na swoich biodrach.
−
Bąbel a pływać umiesz, że chcesz na basen? – Spytał pogodnie.
Tak
Justin miało miał do powiedzenia na temat Chrisa przy Drewie, bo mały tak
bardzo go kochał, że za bardzo idealizował mojego kuzyna.
−
Dobrze mały to idziemy zjeść śniadanie. Chwilę pooglądasz bajki, przebierzesz
się w kąpielówki i pójdziemy do basenu w ogrodzie. – Powiedział Jus z
uśmiechem.
Nasz
synek zaczął piszczeć ze szczęścia, na co z Justinem cicho się zaśmialiśmy.
Zostawiłam moich chłopców w sypialni, a sama zeszłam na dół i zaczęłam
przyrządzać śniadanie.
Dziś
zrobiłam naleśniki z truskawkami, czyli ulubione danie mojego maluszka. Drew
mógłby nie jeść nic innego tylko wszystko to, co posiada w sobie truskawki.
−
Chłopcy! Śniadanie! – Zawołałam ich z kuchni.
Po
chwili usłyszałam, jak Justin zbiega po schodach. Zastanawiałam się, gdzie
mały, lecz gdy Biebs przyszedł do kuchni zobaczyłam Drewa na jego rękach.
Mój
narzeczony posadził naszego synka na krześle i sam usiadł obok niego. Maluch na
widok swojego ulubionego dania zapiszczał z radości.
−
Najeśniki tukawkowe. – Powiedział Drew w piskiem.
Nałożyłam
małemu porcję naleśników, którą zjadł prawie od razu i pobiegł do salonu, gdzie
miał już włączone swoje ulubione bajki.
Z
Justinem dokończyliśmy śniadanie i mój ukochany dopił kawę, po czym poszliśmy
za naszym synkiem do salonu.
Maluch
grzecznie siedział na dywanie i wpatrywał się w wielki plazmowy telewizor na
ścianie. Mieliśmy z Justinem chwilę czasu, więc zaczęliśmy sporządzać listę
gości na nasz wielki dzień.
Po
godzinie czasu Drewowi przeszła chęć na oglądanie bajek. Justin wziął małego na
ręce i poszedł z nim do pokoju naszego synka, gdzie przebrał go w kąpielówki, a
następnie sam uczynił to samo.
Gdy
moi chłopcy wyszli do ogrodu poszłam przebrać się w bikini ni wyszłam za nimi
do ogrodu. Rozłożyłam sobie leżak w słońcu tuż nad samym basenem i zaczęłam się
opalać. Po chwili czułam na sobie chłodne krople wody z basenu. Mogłam się
domyślić, że chłopcom zacznie się nudzić i będą mnie chlapać.
−
Dobra koniec tego dobrego mały, nie ma chlapania mamy. Mama chce odpocząć. – Powiedział poważnym tonem mój narzeczony.
Ma
szczęście, że stanął w mojej obronie, bo inaczej miałby mocno przechlapane.
Chłopcy pół dnia spędzili na pływaniu a ja w tym czasie cały czas leżałam i się
opalałam.
Drew
już spał, więc poszłam do łazienki. Wzięłam długi prysznic, po czym założyłam
na siebie czerwone kimono sięgające połowy uda.
Gdy
weszłam do sypialni Justin wspiął się na łokciach i spojrzał na mnie z szeroko
otworzonymi oczami. Chwilę później położyłam się na łóżku i mocno do niego
przytuliłam.
Poczułam,
jak jego ręce oplatają się wokół mojego ciała. Oparłam swoją głowę o jego ramię
mocno się wtuliłam w jego ramię.
Jego
dłoń ciągle wędrowała wzdłuż mojego uda. Nie powiem trochę mnie to krępowało po
tych wszystkich wydarzeniach sprzed trzech lat, ale wiedziałam, że lepszego
momentu już nie będzie, żeby spróbować na nowo być sobą.
− Justin… - Wyszeptałam.
Chłopak
od razu zabrał rękę z mojego uda, a z jego oczu zniknął ten piękny blask, który
widziałam jeszcze przed chwilą.
−
Justin nie to miałam na myśli. – Powiedziałam.
Biebs
od razu podniósł się na łokciach tak, że leżał teraz nade mną i wpatrywał się w
moje oczy.
− To,
co miałaś na myśli? – Spytał wyraźnie zaciekawiony.
Uśmiechnęłam
się do niego i przyciągnęłam do siebie wpijając się w jego usta.
−
Jesteś pewna? – Spytał, gdy na chwilę oderwał się od moich ust, jednak ani na
chwilę nie spuścił ze mnie wzroku.
− Tak
jestem pewna. – Odparłam.
Justin
nadal leżał nade mną i w jednej chwili ściągnął ze mnie moje kimono. Zaczął
całować mnie po twarzy, szyi i brzuchu. Teraz to ja przejęłam pałeczkę.
Usiadłam na nim okrakiem i zaczęłam całować go po torsie.
Wtedy
znów poczułam się, jak w nasze ostatnie walentynki w Los Angeles przed
narodzeniem Drewa.
Zaczęłam
Jusowi ściągać jego hawajskie szorty. Chwilę później Jus obrócił nas tak, że
teraz to on leżał na mnie. Całował moje piersi i brzuch. Pieściliśmy się
jeszcze długo. Gdy byliśmy gotowi Justin spojrzał z uwielbieniem w moje oczy.
−
Będę delikatny myszko. – Wymruczał mi do ucha.
Po
chwili poczułam coś twardego między nogami. Biebs zaczął mnie całować i wszedł
we mnie. Jęknęłam, a on spojrzał na mnie. Uśmiechnęłam się do niego i kazałam
mu kontynuować. Jego ruchy były delikatne, jak wtedy, gdy kochaliśmy się
pierwszy raz, jak gdyby bał się, że coś mi zrobi. Przy nim zawsze czułam się,
jak w raju.
Gdy
byliśmy już bliscy końca Justin przyspieszył swoje ruchy, przez co doszliśmy
razem. Mój narzeczony padł zmęczony obok mnie i mocno się do mnie przytulił.
Z
powrotem się ubraliśmy w razie, gdyby nasz maluch postanowił w nocy się
obudzić. Położyłam się obok Biebera i mocno się do niego przytuliłam. Cieszyłam
się, że w końcu udało mi się pogodzić z przeszłością, a Justinowi nie muszę
narzucać żadnych ograniczeń.
Nagle
do naszej sypialni wszedł zaspany Drew. Był cały zapłakany. Oboje z Justinem w
tej samej chwili wyskoczyliśmy z łóżka i podeszliśmy do naszego synka. Biebs
wziął malucha na ręce i położył się z nim w naszym łóżku.
−
Śnijo mi sie, zie śmok naś siśkich śpalij. <czyt. Śniło mi się, że smok nas
wszystkich spalił.> - Powiedział z płaczem Dreedree.
−
Maleństwo smoki nie istnieją chyba, że w bajkach. A teraz chodź tata pójdzie z
tobą do pokoju i położysz się spać. – Drew skinął smutno główką i razem z moim
narzeczonym wyszli z sypialni.
Justina
nie było już chyba z pół godziny. Zaczęłam się niepokoić. Czemu on nie wracał?
Zazwyczaj Drew już po dwudziestu minutach śpi z powrotem.
Gdy
weszłam do pokoju swojego synka zobaczyłam Justina siedzącego na skraju łóżka
Drewa i śpiewającego mu kołysanki. Chwilę później, gdy upewnił się, że
maleństwo śpi pocałował go w czoło i opuścił jego pokój zostawiając mu zapaloną
lampkę nocną w razie, gdyby znów obudził się z płaczem.
− My
też chodźmy spać. – Powiedziałam wyciągając rękę do Justina.
Mój
narzeczony natychmiast nią ujął i udaliśmy do naszej sypialni. Położyliśmy się
na łóżku i wtuliliśmy w swoje ciała.
−
Cieszę się, że w końcu doszłaś do siebie po tym wszystkim. – Powiedział mój
ukochany z uśmiechem.
−
Justin też się cieszę, ale nie dokonałabym tego bez Ciebie. Tylko przy Tobie
chcę, żeby nasza miłość taka silna, jak na samym początku i żebym z każdym
dniem rozkwitała. – Odparłam patrząc prosto w jego cudowne, hipnotyzujące,
czekoladowe oczy.
−
Maleńka ja nie marze o niczym innym, jak o tym, żebyś ty i nasz maluch byli
szczęśliwi. A dopóki mam Was wiem, że nasza miłość na pewno będzie kwitła. –
Powiedział delikatnym tonem i musnął moje usta. – A teraz chodźmy spać, bo to
była długa noc. Dobranoc
mysiu. – Wyszeptał mi do ucha.
−
Dobranoc kotku. – Odpowiedziałam i przytuliłam się do niego kładąc swoją głowę
na jego klatce piersiowej, przy czym momentalnie zasnęłam.